Wytyczony budynek
Powyżej zdjęcie jak wygląda nasza działka po zdjęciu humusu i wytyczeniu budynku.
Powyżej zdjęcie jak wygląda nasza działka po zdjęciu humusu i wytyczeniu budynku.
No! Nareszcie coś się ruszyło więcej w naszym budowlanym życiorysie.
Dzisiaj udało nam się załatwić kredyt :D Nareszcieeeeeee... Trwało to ponad 2 miesiące od czasu złożenia wniosku. Ciągle chcieili od nas jakieś poświadczenia, oświadczenia, zaświadczenia, piatą wodę po kisielu... Przeciągali jak tylko mogli. Po tygodniu od dostarczenia potrzebnego świastka papieru budzili się że im to nie wystarczy i żeby jeszcze coś donieść. Jena rzecz była poświadczana 3 razy. Istna paranoja. Może i mamy stabilny system bankowy w Polsce, ale chyba już jaja sobie robią żeby tak człowieka męczyć żeby mógł się zadłużyć na 30 lat. Kredyt w banku Nordea w CHF, chyba dobry wybór :)
Poza tym. W sobotę, 2 kwietnia, ściągnęliśmy humus. Pan koparkowy popracował 1.5h i po kłopocie.
W czwartek przywieźli nam stal w sumie 2.5t, a geodeta wytyczył budynek i wyniósł ławy :) Wreszcie jest jakaś wizualizacja.
W poniedziałek oficjalne rozpoczęcie robót. O 7.00 ruszamy z robotą. Wchodzi kopara i kopie fundament, ekipa robi szalunki. Główny majster, Pan Tomasz stwierdził że w poniedziałek po południu będą już zalewać ławy więc grucha z betonem też już umówiona. A w środę chcą lać chudziaka. Ekspresowe tempo, nie powiem :) Zobaczymy czy dadzą radę.
Jeszcze jutro czeka nas załatwianie ostatnich sprawunków takich jak między innymi gwoździe do zbicia szalunków, rury kanalizacyjne. Chcemy jeszcze zakupić siatkę ogrodzeniową i zrobić na razie prowizoryczne ogrodzenie. Zobaczymy co się uda z tego załatwić.
No po długich bojach wreszcie udało nam się dzisiaj dokończyć "budowę" drogi dojazdowej. Zjazd z drogi publicznej też już jest. W sumie wysypaliśmy 32t tłucznia, plus gruz który wcześniej udało nam się zgromadzić. Tak tak to mniej więcej wygląda. Dystans około 60-70m.
Nastał marzec i tak jak planowaliśmy dzisiaj poczyniliśmy pierwsze kroki w kierunku utwardzenia drogi dojazdowej do naszej budowy. Już od paru dni z zaciekawieniem śledziliśmy prognozy pogody, czy nie będze zbytniego mrozu, żeby móc wbić koparkową łyżkę. Co się okazało... lepszy minimalny mrozik niż +7.
Na początku szło wszystko ok, Pan Koparka zdarł 20-30cm ziemi i po malutku wywoził w miejsce składowania. Tu dodam że nie pozbywamy się ziemi z wykopu bo później użyjemy jej do podsypania. Dramat zaczął się około 2h później, kiedy wszystko się na tyle rozmarzło, że Pan Koparka zaczął odstawiać "Taniec z Gwiazdami". No nie dało się tej ziemi wywozić bo ślizgał się po tej już wybranej nawierzchni W ten oto sposób nasze wyobrażenia o wybraniu ziemi pod tłuczeń w ciągu jednego dnia zostały brutalnie stłamszone. Coś mi się wydaje, że jeszcze nie raz nas rzeczywistość zaskoczy, i to nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu...
Skończyło się na tym że w poniedziałek z samego rańca Pan Koparka zaczyna dalszą walkę. Zadaniem jest wywiezienie całej wybranej ziemi w miejsce składowania :) ... Teraz śledzimy prognozy z nadzieją na jak największe mrozy w przyszłotygodniowe ranki ponieważ chcemy jeszcze nawieźć tłucznia, a jak wiadomo wozy z kamieniem też swoje ważą, i lepiej niech mi się taki nie zakopie
Oj długo nas tu nie było. Trochę się u nas działo aczkolwiek efektów wizualnych jeszcze nie ma. A co udało się nam załatwić od grudnia, mianowicie:
O ile wszystko się uda sprawnie załatwić to tak jak napisałam, w marcu zjazd, od kwietnia chcemy ruszyć z budową.