Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

Byle do przodu...

Blog:  cybulki
Data dodania: 2012-03-31
wyślij wiadomość

Witamy Wszystkich i kłaniamy sie w pas :) Pewnie ciekawi jesteście co tam w naszym grajdołku? Kto za? .... już widzę ten las rąk :D

No to tak... Początek marca był "lajt"... prac intensywnych nie było. Tylko wieczorami i w weekendy zalepialiśmy dziury po poprawkach hydraulicznych. Dziury na tyle głębokie że na raz się tego nie zarzuci, więc prace przebiegały etapami. 4 cm zarzucenia, 2-3 dni przewy żeby wysłchło... i od nowa. I tak po 2 tygodniach jesteśmy na półmetku :D No i było jeszcze drapanko okien po gładziach i malowaniu. Na niektórych jeszcze trochę po tynkach tego syfu zostało. Ludzie myją sobie okna na święta, a ja je drapie. Robota boska 3 okna w 7h, żyć nie umierać :D

Na początku miesiąca rozpoczęliśmy też poszukiwania płytek, niektórym znanym także pod hasłem kafle, do łazienki, wiatrołapu, kuchni. Temat rzeka. Podejść było N. Już traciliśmy nadzieję. Te które chętnie bym położyła zabijały ceną. Inne pstrokate. Na szczęście udało się coś wybrać. Może nie powala i nie wygląda jak za milion dolarów, ale ma być praktyczne i łatwe w utrzymaniu. Dodatkowo machnęliśmy sobie projekcik... a ostatecznie łazienka na dole ma wyglądać tak:

blog budowlany - mojabudowa.pl

Płytki do kuchni i wiatrołapu też już zamówione będą gdzieś na początku przyszłego tygodnia. No a od poniedziałku zaczyna działać fliziarz :D Dlatego też taki pośpiech z płytkami. Pan Zbyszek oprócz płytek będzie też robił podwieszany sufit w łazience na który zdecydowaliśmy się po oględzinach stanu naszego łazienkowego syfitu i stwierdzeniu, że w takim stanie jak jest teraz to on będzie pasował jak pięść do oka. Z fantazji łazienkowych pomniajszamy też otwór wejściowy do prysznica o 20cm. We wnęce zrobimy sobie półeczki :)

W związku z tym, że płytki łazienka będzie "robiła się" od poniedziałku zaprzyjazniony hydraulik zamontował dzisiaj stelaże, sztuk dwie. Montował też grzejnik kanałowy w salonie, ale skończyć mu się nie udało. Ciąg dalszy w tygodniu bądź w następny weekend. Ustawiania, poziomowania było co nie miara. Niestety wylewka przy "kanalarzu" nie jest idealna, trzeba będzie lekko zeszlifować tak żeby kratka kanalarza zlicowałała się idealnie z panelami.

Aleeeeeeeeeee.... to nie koniec atrakcji ;) Od poniedziałku działają panowie stolarze i montują schody. Etap przyspieszony ponieważ panowie po świętach mają dłuższy urlop i zawitali by do nas w maju albo i później. Schody na razie wyglądają... nie najgorzej. Niestety nie będzie to wyglądało dokładnie tak jak sobie założyliśmy, a to przez źle wylane schody. A może tak sobie murarze założyli że tak mają wyglądać? Kto ich tam wie. W każdym razie problem polega na tym że jeden bieg zachodzi na drugi gdzieś około 2-3cm i balustrada nie może być dociągnięta do końca biegu bo się nie zmieści, wchodzi na ten drugi bieg. Dodatkowo stopnie są różnej długości. Jedne trzeba będzie nadrzucać gipsem, inne podkuwać tak żeby listewki wykańczające trzymały linię prostą. Efekt końcowy obwieścimy wkrótce, bo Panowie mają skończyć przed świętami. Myślę że nawet grubo przed świętami :)

No to do następnego postu. Może nie będziecie, aż tyle czekać ;)

Papsy

Znowu in business... no prawie...

Blog:  cybulki
Data dodania: 2012-03-09
wyślij wiadomość

Tak, tak... żyjemy... ale co to za życie... eh...

Od poprzedniego wpisu minął prawie miesiąc, podejść do kolejego wpisu też było N, ale deprecha po wizycie na budowie miała większą siłę przebicia... i kończyło się bez wpisu bo się odechciewało. Najchętniej pierdzielnąc tym w pieron... i wsio!

Bo... niestety nasz super, hiper, zajebiszczy wykonawca okazał się nie taki super, hiper, zajebiszczy jak przypuszczaliśmy. Do klienta fajny bajer jak on to nie robi żeby inwestor był zadowolony, że używa takich materiałów żeby końcowy efekt był super. Gość w 100% nadawał by się na handlowaca. Wciskać kit to on umie. A potem się okazuje, że materiału używa przeterminowanego, a jak już używa dobrego to tak, żeby jak najmniej go zużyć. Smutna prawda... dajesz swój materiał to nie sznują, jeszcze oszukują że brakło. Tak było z naszą wełną do ocieplenia... niby brakło 10 rolek. A jak używają swojego to tak żeby tylko było. Nasz bajerant miał zagrunować ściany przed gładziami (chciałam to zrobić sama ale było w cenie - wiec po co?) po czym tego w ogóle nie zrobił bo... nie było na to czasu! No jacież pierd... ale kase za to wziął! A te super materiały zostały użyte ale nie wszędzie. No ręce opadają. Po prostu kombinator i oszut. Wniosek? Nie można ufać nikomu! I ciągle trzeba patrzyć na ręce, najlepiej wziąść urlop w pracy na czas budowy i siedzieć takim na głowie, chodzić i pytać "Dlaczego? A po co? A jak?". No i chyba każdego budowlańca z definicji trzeba traktować jak złodzieja. Ciekawe jak by się pracowało dla takiego inwestora. Atmosfera pracy po prostu wspaniała... no nie?

Zastanwia mnie ciągle jakim sposobem trafiamy na takich baranów? Myślałam że po hydraulikach (ASIDE) gorzej być nie może. Szkoda, że z taką intensywnością nie przyciągamy szóstek w totka ;)

Efekt prac bajeranta? Parter cały do poprawki, tak samo klatka schodowa i pokój nad garażem... Dziura na dziurze, rysa na rysie, wszystko krzywe. Totalna masakra. Patrzyć się na to nie chciało.

Teraz jest już lepiej, ale gdyby od poczatku było dobrze robione to by było idealnie.

Niestety umailiśmy się z bajerantem Mariuszkiem w elewacje i musimy dociągnąć do końca bo daliśmy zaliczkę... a najchętniej gościa bym wypierd... na zbity pysk! No nie da się inaczej powiedzieć. Ale Mariuszek się jeszcze doczeka.

Mariuszek miał robić dodatkowo podbitkę, nawet zaczął ją zakładać jakoś w połowie lutego. W dup..e miał nasze uwagi, że jakoś drewna jak za taką cenę budzi nasze wątpliwości i że sęki z tych desek wypadają. Po dłuższej wymianie zdań, podbitka Mariuszka dostała deporta! Zakładać będzie kto inny. Jeszcze nie wiemy kto, ale na pewno nie on. Chodźbym sama miała to założę! A co!? Ja nie dam rady ? ;)

W końcu sami kupiliśmy drewno na podbitkę. Leży sobie w garażu i czeka na malowanie. Farbę też kupiliśmy lepszą, bo zobaczyliśmy jak "bidnie" wygląda ten drewnochron w świetle dziennym. Tym razem postawiliśmy na impregnat sadolinu. Droższy bo dorższy, ale ma ten look ;)

Co jeszcze? Kotownia jest już na gotowo. Kaloryfery wszystkie wiszą. Czekaliśmy jeszcze na koniec prac ze ścianami żeby móc zamontować "kanalarza" w salonie. Czekamy na stelaże do łazienek. Więc pewnie za 2-3 tygodnie i "kanalarz" i stelaże będą na miejscu.

Dostaliśmy namiary na (podobno) super płytkarza. Gość podobno jest rozchwytywany, bo super robi. Jesteśmy umówieni z nim na za 2 tygodnie na oględziny. Się zobaczy :] Najwyższy czas więc wybrać płytki, jutro wyprawa do sklepu... pewnie wrócimy oszołomieni ;) Życie to nie bajka....

No wyżaliłam się....

P.S. Olcia kończ te studia bo antydepresanty chyba się przydadzą ;)

cybulki
ranga - mojabudowa.pl stały bywalec
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 47464
Komentarzy: 187
Obserwują: 44
On-line: 9
Wpisów: 97 Galeria zdjęć: 212
Projekt DOM W LUCERNIE 3
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy z poddaszem bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - małopolska
ETAP BUDOWY - VII - Wykończenia
ARCHIWUM WPISÓW
2012 lipiec
2012 czerwiec
2012 maj
2012 kwiecień
2012 marzec
2012 luty
2012 styczeń
2011 grudzień
2011 listopad
2011 październik
2011 wrzesień
2011 sierpień
2011 lipiec
2011 czerwiec
2011 maj
2011 kwiecień
2011 marzec
2011 luty
2010 grudzień
2010 listopad

OBECNIE NA BLOGU
1 niezalogowany użytkownik